Charakterystyka warunków astronomicznych w dniu 29 sierpnia 2015 roku odpowiadające współrzędnym geograficznym szczytu Diablak (słow. Babia hora, 1725 m n.p.m.) długość geograficzna: 19.5294, szerokość geograficzna: 49.5733 znak zodiaku: Panna wschód słońca: 05:52 ♦ zachód słońca: 19:32 Dzień potrwa: 13 godz. 40 min. Wschód słońca 18.07.2015r na Babiej Górze.Nocne wejście od Słowacji (Slana Voda)Wejście w dzień szlakiem żółtym od Schroniska na Markowych SzczawinachMuzyka Interaktywny wykres o czasach wschodu i zachodu słońca oraz długości dnia w ciągu roku 2023, Września. Dzień dzisiejszy Wschód słońca Zachód słońca. Zmierzch cywilny : środek tarczy słonecznej nie więcej niż 6° poniżej horyzontu. Na początku porannego zmierzchu cywilnego, czyli końca wieczornego zmierzchu cywilnego Tak lubię na Boczań wchodzić, ale schodzić po tych kamulcach, chorym śnie sadysty z fetyszem obolałych stóp, nie cierpię. Inna sprawa że gdy kamulce przysypane śniegiem to nawet droga tędy n9ie jest taka tragiczna. Wzmocnienie na szlaku. Tak , to już hala Gąsienicowa. I schronisko. akcja ratunkowa Babia Góra GOPR zima śnieg Ostatecznie goprowcy doprowadzili turystów do schroniska na Markowych Szczawinach. Była to już kolejna akcja ratunkowa na Babiej Górze w ciągu kilku godzin. Babia Góra (1725 m) Długość odcinka: 2.9 km. Czas przejścia: 0.50 godz. Suma podejść: 0 m Śr. nachylenie: 0% GOT: 3 pkt. W przeciwnym kierunku: Czas przejścia: 1.50 godz. Suma podejść: 330 m Śr. nachylenie: 11.4% GOT: 7 pkt. Udostępnione przez użytkowników opisy wycieczek obejmujące czerwony szlak Sokolica - Babia Góra. Na Wschód słońca na Babiej Górze to jedna z bardziej interesujących górskich przygód. Często chodzi po głowach co ambitniejszych beskidzkich turystów. My, korzystając z „okienka pogodowego”, podejmujemy się tego wyzwania. Na szczyt dotrzeć można na wiele sposobów. Wschód Słońca nad morzem Martwym widziany z Masady w Izraelu. Wschód Słońca – moment, w którym górny punkt tarczy słonecznej przekracza linię horyzontu . Chociaż wydaje się, że Słońce „wschodzi” znad horyzontu, to tak naprawdę ruch Ziemi powoduje, że Słońce się pojawia. Iluzja poruszającego się Słońca wynika z BIEG WSCHODZĄCEGO SŁOŃCA STAŃCOWA (GMINA LIPNICA WIELKA) – BABIA GÓRA, OPEN c.d. M-ce Nazwisko i imię Nr Klub M-scowość Kraj Kat. M. kat K/M Netto Brutto min/km km/h 46 HADAM PRZEMYSŁAW 23 TYCHY POL M2 18 M 36 01:18:01.00 01:18:01.00 17:20 3.5 Witam , zapraszam leniuchów którym nie chce się wstawać o 2.00 w nocy aby wejść na szczyt do oglądnięcia wschodu słońca na Babiej GórzeBabia Góra 2020 wschód WyTBY. Jest taka okoliczność, kiedy nie ma znaczenia ile godzin śpię, bo zawsze i wszędzie jestem chętna! Tak, mowa tu oczywiście o wyjeździe w góry. Ale! Żeby było jeszcze ciekawiej, w góry uwielbiam jeździć bardzo wcześnie rano, tak ekstremalnie wcześnie. Z dwóch powodów: rano jest bardzo mało ludzi na szlaku, czujesz ten spokój i ciszę oraz dlatego, że można załapać się na przepiękny wschód słońca! No właśnie, ale nie z każdej góry zobaczymy piękne poranne słoneczko. Zobaczcie zatem jak się przygotować na wschód słońca w górach – gdzie iść i co zabrać? Kilka praktycznych wskazówek zanim wyruszymy na szlak: Sprawdź, o której godzinie będzie wschód słońca w danym miejscu. Zazwyczaj wystarczy wpisać w Google na przykład „wschód słońca Skrzyczne godzina” i już nam się pojawi informacja kiedy słoneczko pojawi się na niebie,Sprawdzając godzinę od razu zobacz jaka będzie pogoda! Nie ma sensu pchać się w góry jeśli będzie padać, lub jeśli będzie bardzo duże zachmurzenie, szczególnie jeśli to właśnie wschód słońca jest naszym celem, polecam stronę Mountain Forecast albo Weather Norway gdzie możemy sprawdzić pogodę dla każdego miejsca w Polsce i, o dziwo, zawsze się sprawdza!Przygotuj odpowiednie ubranie i sprzęt . Chodzi mi o dopasowanie ubrania do warunków pogodowych i temperatury. Na szczycie wcześnie rano może być zimno, warto więc zabrać dodatkową bluzę do plecaka. Obowiązkowo trzeba zabrać latarkę (najlepiej nie tą w telefonie), część drogi przemierza się przecież po ciemku. I wiecie co? Nic tak nie smakuje, jak ulubione śniadanie i kawa, bądź herbata na szczycie. Polecam więc wziąć ją do termosu. Czy muszę wspominać o odpowiednich butach? Dokładnie sprawdź trasę. Ustal wcześniej gdzie idziesz i którym szlakiem oraz gdzie zostawić samochód. Policz dokładnie ile czasu Ci zajmie dojazd autem oraz trekking tak, by zdążyć na wschód. Jeśli nie masz papierowej mapy, koniecznie sprawdź szlak na mapach turystycznych online. Ok, to teraz jeśli już wiemy, jak się przygotować, pozostaje nam jeszcze odpowiedź na pytanie: gdzie pójść na ten wschód słońca w górach? Nie jestem wyrocznią i nie byłam w większości miejsc, a raczej mam swoje stałe miejscówki, gdzie można łatwo i przyjemnie zobaczyć poranne słońce. Lista nie jest więc kompletna, ale wierzę, że z upływem czasu będzie się poszerzać, jak będę eksplorować nowe miejsca. I koniecznie napisz mi w komentarzu o miejscu, o którym nie wspomniałam, a daje piękne poranne doznania. Beskid Mały Kiczera – 827 m Przez przypadek odkryłam tę górę już wiele lat temu, gdy z bratem pojechaliśmy na wschód na Żar, ale coś nam zasłoniło piękny widok słoneczka^^ I tak podrążyliśmy, poszukaliśmy na mapie co to za góra, podjechaliśmy trochę autem, podeszliśmy 20 min na nogach i już byliśmy na szczycie, z którego rozpościera się piękny widok. Bo na Kiczerę najlepiej jest się dostać wyjeżdżając na Żar, ale zostawiając auto tuż poniżej zbiornika. Następnie ruszamy szlakiem czerwonym, o tak jak na tej mapce. Normalnie w ciągu dnia jest tam zakaz ruchu autem dla osób nie mieszkających, ale obowiązuje on bodajże od godziny 7 (przynajmniej kiedyś tak było), więc rano można spokojnie podjechać. To jeden z najłatwiej dostępnych szczytów, który ukazuje nam piękne widoki! Beskid Żywiecki Wielka Racza – 1236 m Kolejna przyjemna, ale już nieco bardziej wymagająca górka. Na szczycie znajduje się wieża widokowa, z której rozpościera się naprawdę niezwykły widok z każdej strony! Byłam już wiele razy na wschodzie słońca na Wielkiej Raczy, ale, co ciekawe, nie mogłam znaleźć żadnego zdjęcia bezpośrednio ze wschodu! Na szczyt najlepiej udać się z Rycerki Kolonii – szlakiem żółtym. Jest na dole parking, na którym można zostawić auto, chociaż nie raz słyszałam, że ktoś miał później porysowany samochód, albo przebitą oponę. Ja na szczęście nie miałam takich doświadczeń. Na górę idzie się niecałe 2 godziny, ale jeśli ktoś ma dobrą kondycję to wyjdzie w niecałe półtorej :) A i oczywiście jest też druga opcja – można wyjść dzień wcześniej i spać w schronisku, skąd już wystarczy przejść kilkanaście metrów, żeby doświadczyć cudownych widoków. Babia Góra – 1725 m Nasza Królowa. Każdego dnia, gdy tylko jest ładna pogoda, przyciąga dzikie tłumy turystów, nawet na wschody słońca! Nic w tym dziwnego, ponieważ już po godzinie trekkingu jesteśmy na takiej wysokości, z której z każdej strony rozpościera się piękna panorama. Należy jednak pamiętać, że to najwyższy szczyt w naszych Beskidach i bywa również bardzo nieobliczalny. Na górę najlepiej jest się udać z przełęczy Krowiarki i szlakiem czerwonym na szczyt – w jedną stronę idzie się około 2 h. Na początku jest on dosyć stromy, dlatego szybko łapiemy wysokość. A potem już się idzie i idzie i idzieee… Serio, jak już myślisz, że za kolejnym pagórkiem będzie szczyt, to nie, nie będzie :) Musisz uzbroić się w cierpliwość. Jeśli masz czas to warto potem zejść do Schroniska Markowe Szczawiny i potem już całkiem płaskim szlakiem niebieskim z powrotem do Przełęczy Krowiarki. Polecam każdemu chociaż raz w życiu doświadczyć tego widoku. Nawet Emilka (w wieku 3 lat) i Marcin byli na Babiej, chociaż nie na wschodzie słońca! :) Pilsko – 1557 m Drugi po Babiej najwyższy szczyt w Beskidzie Żywieckim. I dający równie piękne i zapierające dech w piersiach widoki! Na szczyt najlepiej iść z Korbielowa i chyba najszybciej jest wędrować nartostradą, aż dojdziemy do Schroniska na Hali Miziowej. Następnie można iść szlakiem żółtym, albo dalej nartostradą do góry, aż się dojdzie do szlaku niebieskiego i nim już w stronę szczytu. Należy jednak zwrócić uwagę, że szlak niebieski prowadzi tylko do Góry Pięciu Kopców, skąd jeszcze chwilka zostaje nam do właściwego szczytu Pilska. Beskid Śląski Malinowska Skała – 1152 m Ten szczyt absolutnie skradł moje serce i nie wiem czemu tak długo się przed nim broniłam ^^ Uwielbiam tu wychodzić, gdy nie mam za dużo czasu i chcę zrobić tylko „szybką akcję”. Najlepiej podjechać na Biały Krzyż do Szczyrku i stamtąd czerwonym szlakiem na Malinowską Skałę. Czas przejścia wynosi około godziny, może ciut więcej w zależności od kondycji. Ale właśnie chyba tu widziałam najpiękniejszy wschód słońca w górach w życiu! Ochodzita – 895 m Przyznaję się bez bicia, że nie byłam tu na wschodzie słońca, ale wiem, że jest obłędny! A góra ta musiała się znaleźć na mojej liście, ponieważ jest tak łatwo dostępna, że aż grzech nie skorzystać! Bo czy około 7 minutowe podejście to długo? ^^ Auto zostawiamy koło Karczmy Ochodzita w Koniakowie i śmigamy na górę i już. :) Miejsce jest dobre zarówno na wschody, jak i zachody słońca. Bielsko – Biała: wzgórze Trzy Lipki – 386 m I chociaż to nie góra, bardzo chciałam, żeby ta pozycja znalazła się na mojej liście. Gdy już nie masz czasu na żadne górskie wyprawy, a chcesz przeżyć poranek w ciszy i na spokojnie podziwiając piękne widoki, polecam wybrać się właśnie tutaj. Autem możemy dojechać na samą górę, podejść parę metrów i nacieszyć wzrok panoramą Bielska i okolicznych gór. Polecam! Mam nadzieję, że chociaż trochę zachęciłam Cię do spróbowania takiej, czasem może trochę ekstremalnej, formy aktywności. Daj znać, czy dzięki temu wpisowi na coś się zdecydowałaś! A może znasz jakieś jeszcze fajne miejsce na wschód słońca? Koniecznie mnie poinformuj, muszę je zobaczyć :) Wpis oczywiście będzie na bieżąco aktualizowany tak, jak moje portfolio górskich wschodów! Pięknego dnia! I samych pięknych wschodów słońca w górach. :) Babia Góra, najwyższy szczyt Beskidów Zachodnich to prawdziwa sucz. Pogoda na dole może być ładna, ale na górze pomimo zapewnień pogodowych czasami wieje tak, że majtki zrywa. Poranki na jej szczycie z widokiem na Tatry należą do legendarnych i ściągają spore ilości turystów na jej szczyt. No a „suczą” nazwałem na początku ją dlatego, że część osób na jej szczyt nie dociera, a nawet zdarzają się przypadki zgonów na jej szlakach. Ale po kolei. Babia Góra jest bardzo kapryśna i w zimie i w lecie. Pomimo tego, że szlak prowadzący na jej szczyt Diablak położony jest na wysokości 1725 metrów, to dotarcie na niego jest zgubne. W 2019 roku, pewien mieszkaniec Śląska, doświadczony w zimowych wędrówkach górskich, schodząc z Diablaka, przez słabą widoczność zgubił szlak w kosodrzewinie. Niestety nie przeżył. W zimie 2020 roku, GOPR dostał naprawdę masę zgłoszeń, od turystów, którzy skrajnie zmarznięci dzwonili po pomoc, bo też zgubili szlak. Już nawet nie chcę wspominać o epickiej wyprawie morsów w 2021, gdzie skończyło się ciężkimi odmrożeniami ich uczestników. Dlatego za każdym razem gdy piszę wpis o zimowych wejściach na szczyt, za każdym razem piszę takie ostrzegawcze smęty. Swoje na zimowych szlakach już się naoglądałem. Dlatego proszę cię drogi Czytelniku, przeczytaj ten wpis do końca zanim wybierzesz się na szczyt Babiej Góry. Rzeczy które musisz mieć w plecaku – Czołówka – z uwagi, że zimą dzień trwa krócej, nigdy nie wiadomo, kiedy zjedziesz ze szlaku. – Kije Trekkingowe – bez nich nawet nie idę w góry. Jest to jedna z najbardziej przydatnych rzeczy w naszym ekwipunku. – Raki/Raczki – nie kupujcie tanich gumowych z kolcami, przy niskich temperaturach jest bardzo prawdopodobne, że guma Wam pęknie. – Mapa – zawsze noś w plecaku. Niby można na komórce, a co jeśli z zimna siądzie bateria ? – Dwie Pary Rękawiczek – jak będzie wiać 40 km/h na godzinę to mi podziękujecie – Kurtka przeciwwietrzna – zakładamy przy dłuższych postojach lub jak wieje. – Aplikacja – za darmo do pobrania. Można ściągnąć mapę offline. – Termos – Herbata na szlaku obowiązkowo. – Komin – jak wieje trzeba czymś twarz zasłonić. – Numery Ratunkowe – warto mieć w razie kryzysowej sytuacji. – Ogrzewacze do rękawiczek lub butów. Trasa : Przełęcz Krowiarki -Sokolica-Kępa- Gówniak- Babia Góra ( Diablak) Długość Trasy : 10 km ( w dwie strony ) Czas – 4/4 godzin Trudność : Zależy od pogody. Po wyjściu z kosodrzewiny może bardzo mocno wiać. Radzę uważać – nie jednego kozaka pokonała „Babia Góra” Najpopularniejszym podejściem na szczyt jest szlak czerwony z „Przełęczy Krowiarki” 1012 m. Na przełęczy jest parking, na którym możemy zostawić auto w nocy, a jak zejdziemy o poranku, to już na nas będzie czekał parkingowy. Koszt parkingu to 15 zł. Z miejscem na parkingu może być kłopot w dzień, bo w nocy jak byłem to pół parkingu było już zapełnione. A w późniejszej wędrówce na szczyt okazało się, że nie tylko ja wpadłem na pomysł podziwiania wschodu słońca na lodowym szczycie góry. Do pokonania od „Przełęczy Krowiarki” na Szczyt mamy 4,6 km z przewyższeniem 700 metrów. Normalnie taką trasę można pokonać w 2,5 godziny, ale w zimie może to wydłużyć się o godzinę ze względu na oblodzony szlak albo częste postoje na zdjęcia, jak jesteście pasjonatami fotografii. Już praktycznie na samym szczycie Na Przełęczy Krowiarki, już założyłem raczki, od początku mamy ostre podejście w lesie. Do tego dodajmy oblodzony szlak. W sumie jest to odcinek najbardziej wyczerpujący podczas wejścia na Babią Górę. Jak już dojdziecie do Sokolicy 1376 m. to można tam chwilę odsapnąć na pobliskich ławeczkach. W tym punkcie zmienia się parę rzeczy. Kończy się podejście w lesie, a zaczyna się kosodrzewina. Zaczyna wiać. Na szczęście podejście tutaj się lekko wypłaszcza i już nie ma takiego hardcoru jak przy pierwszych 300 metrach przewyższenia. W zimie idąc od Sokolicy czerwonym szlakiem można się łatwo zgubić, pamiętam, że wchodząc jeszcze w nocy, dwa razy udało mi się zboczyć ze szlaku, a zorientowałem się dopiero widząc czołówki innych ludzi wchodzących na szczyt parę metrów ode mnie. Kosodrzewina, zanika przed Kępą – punktem widokowym, z którego można dojrzeć Tatry. Ja zatrzymałem się dalej, dopiero przed Gówniakiem, szczytem na wysokości 1617 metrów, robiąc dłuższy postój. Mam idealną pogodę. Nad Tatrami widać drogę mleczną i po prostu jest to dla mnie niesamowity widok. Patrzę się na czerwony szlak w stronę Sokolicy i widzę dziesiątki czołówek innych osób, które tak jak ja chcą powitać dzień na szczycie Babiej Góry. Widok z Babiej Góry Tutaj zrzucam plecak i zabieram się za zdjęcia. Powolutku przemieszczam się w stronę szczytu Diablaka( Babia Góra), ale nie dojdę. Widoki zaczarują mnie już na „Gówniaku”. Po prostu nie będę chciał iść dalej. Jest wystarczająco magicznie. Słońce zaczyna wschodzić oświetlając powoli szczyty Tatr. Jak dla mnie niesamowity spektakl, nawet wiatr ustał i nie jest zimno. Wpadam w foto-amok, który trwa ponad godzinę. Dopiero pakuję się po wschodzie słońca i ruszam na szczyt. Na Diablaku, jestem 20 minut później i zaczyna wiać, tak że czapki zrywa. Widzę wszędzie ludzi kryjących się pod murkiem ułożonym z kamieni. Część osób zaczyna już schodzić, a ja spędzam kolejne dwadzieścia minut delektując się widokiem z najwyższego szczytu Beskidów Zachodnich, który należy do Korony Gór Polskich. Babia Góra, jak widać przyciąga fotografów 😉 Zejście na parking w Krowiarkach zajmuje od 60 do 70 minut. Zależy od tempa. Warto jeszcze się zatrzymać na punkcie widokowym w Kępie, zrobić jeszcze parę fot i w końcu czmychnąć na dół do parkingu, gdzie będzie na Was czekał Pan, który powie „dzień dobry, poproszę 15 zł za parking”. Jak podobał Ci się wpis to zobacz również na inne moje górskie wpisy w Karkonoszach, Bieszczadach czy Tatrach. Powiązane posty Babia Góra wschód słońca to był cel już mocno zakorzeniony w mojej głowie. Od pewnego czasu przymierzałem się do tego, ale nie wiedziałem jak się do tego zabrać. Szkopuł tkwi w szczegółach. Jak się okazuje latem nie jest to takie proste jak chociażby zimą. Wymaga to od nas dużo samozaparcia i zarwania nocy. Ostatnim razem dotarłem na Diablak jakąś godzinę po wschodzie i idąc do góry mijałem tłumy turystów, którzy byli wytrwalsi w swoim postanowieniu niż ja. Oni schodzili, a ja mimo, że spełniony czułem lekki niedosyt. Jeszcze tu wrócę – pomyślałem. Prawie dwa lata później realizuję swoje marzenie i powiem szczerze, że warto było czekać. To co wydarzyło się na samym wierzchołku najwyższego szczytu w Beskidach przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Podsumowując to jednym słowem to był to sztos! STARTUJEMY Za nim przejdziemy do meritum zacznijmy od samego początku. Prawie do samego końca byliśmy przekonani, że nasza ekipa będzie liczyła trzy osoby: JA, Ania i Mateusz. Jak się okazało tuż przed wyjazdem dołączyła do nas totalnie na spontanie Kasia (highmom)! 😉 Można powiedzieć, że Babia jeszcze nigdy nie widziała nas w takim składzie. W planach mieliśmy wyjazd o północy. Bez żadnego spóźnienia wyruszamy samochodem z Pawłowic w kierunku Bielska-Białej – Żywca i Zawoi. Nie wiem jak pozostała część ekipy, ale ja jadę bez jakiekolwiek snu. I jestem kierowcą. Z pracy wróciłem 3-4 godziny wcześniej, więc nawet nie miałem czasu. Tu adrenalina robi swoje. Po spożyciu mini energetyka, w połączeniu z panującą atmosferą w aucie nie ma mowy o znużeniu lub przymknięciu oka nawet na sekundę. Mateusz, najstarszy kompan podróży momentami rozbawiał nas do łez. Mimo, że był to dosłownie środek nocy w aucie panował żywa i energiczna aura. Przed dzień w radiu i tv głosili rekordowe temperatury na sobotę. Mam deja vu, bo w 2019 też był ostry chyc (w wolnym tłumaczeniu po śląsku to upał!). Wtedy też atakowałem wschód, ale jadąc samemu odpuściłem, bo bałem się prawie 2 godzinnej podróży samochodem w nocy. Miałem ubytki snu po całym tygodniu pracy i nie czułem się zbyt pewnie. W takich momentach warto odpuścić. Nic na siłę lub za wszelką cenę! Wyjechałem nieco później i wschód witałem na Sokolicy. Co też nie było najgorszym rozwiązaniem! Zresztą pełną relację z tego wyjazdu wraz z szczegółowym opisem całej trasy z Przełęczy Krowiarek na szczyt znajdziesz pod tym linkiem. Jeśli szukasz opisu poszczególnych etapów tego szlaku to tam go znajdziesz. Tu skupimy się na tym co wydarzyło się bezpośrednio po tym jak słońce przywitało kilkaset osób będących w tym czasie na górze. Mamy więc 19 czerwca, czyli praktycznie za 2 dni zacznie się kalendarzowe lato. Tym samym będziemy mieli najdłuższy dzień w roku. To oznacza, że słońce w tym dniu wstanie bardzo szybko. Dojechaliśmy na parking stosunkowo szybko, bo po 1,5 godziny meldujemy się już na poziomie 1012 m gdzie wokół aut ludzie mijają nas niczym świetliki podczas procesji adwentowej. Szok! Gdzie zaparkować? Godzina 2:00, a górny parking zlokalizowany tuż przy wejściu na szlak ma już praktycznie całe obłożenie. Jakimś cudem znajdujemy miejsce prosząc Pana o lekkie przeparkowanie jego samochodu, który zajmował praktycznie dwa miejsca. Zbieramy się w ekspresowym tempie, bo czeka nas niedługa, ale dość intensywna trasa. Jej początek, aż do Sokolicy jest najbardziej wymagający. Kto był, ten wie. Tu tętno wchodzi na najwyższe obroty, a spalanie kalorii ma całkiem inny wymiar. Później jest już tylko lepiej. Z lewej Kasia, z prawej Ania. Na szczycie mimo, że jest sporo miejsca ciężko znaleźć jakiś kawałek wolnego podłoża, skały. I to godzinę przed samym wschodem, bo na wierzchołek docieramy nieco po 3:30! To bardzo dobry czas. Nie musimy się z niczym spieszyć i mam blisko godzinę, aż słońce wyjdzie zza horyzontu. Rozbijamy swój mały obóz, układając się w kierunku wschodnim i czekamy cierpliwie podziwiając widoki. Nie mogliśmy uwierzyć, że zebrało się w tym dniu tyle osób! Mateusz półżartem, półserio stwierdził, że na Babiej Górze jest w tym czasie porównywalnie tyle samo ludzi co na koncercie Metallica 😉 W między czasie wypijamy jedną kawę na cztery osoby, bo tylko Mateusz wpadł na pomysł, żeby zabrać ciepły kubek kawy. Z reguły nawet latem zabieram ze sobą termos ciepłej herbaty, co może wydawać się nieco dziwne, ale idąc o zmierzchu i będąc już na pewnej wysokości można się nieco zdziwić. Bo bywa tak, że temperatura nie jest zbyt wysoka, a 12-15 stopni w połączeniu z lekkim wiaterkiem może wychłodzić organizm. To nie żart. Lecz przestroga. My na szczęście mamy kurtki oraz bluzy, a z pomocą przychodzi nam również ultra ciepły śpiwór Kasi z firmy Małachowski, którym okrywamy się w czwórkę! Jak twierdzi Kasia śpiwór został wypełniony puchem z super szybkiej gęsi wyścigowej. A tak już na poważnie to jest to nasza lokalna firma z okolic Skoczowa, która szyje takie śpiwory, kurtki specjalistyczne od 1977 roku. Po ich sprzęt sięgają najlepsi himalaiści na całym świecie. Taki skarb mamy na wyciągnięcie ręki, u podnóża Beskidów. PRZEŁĘCZ KROWIARKI POCZĄTEK Jest i ono. Słońce, które budzi świat do życia. Fenomenalne doświadczenie. Babia Góra wschód słońca, czyli wymarzony poranek! Pamiętaj, że mimo warunków pogodowych oraz świetlnych Diablak jest kozacki. Zawsze i wszędzie. Nie bez przyczyny co roku biją tu miliony zafascynowanych tą górą turystów. Ona kryje w sobie wiele tajemnic i potrafi być kapryśna. Stąd też jej nazwa Babia, czyli baba, a resztę to już sobie sami dopowiedzcie, bo ja się nie chce narażać 🙂 Ja osobiście uważam, że ciężko konkurować z tym masywem górskim, jeśli weźmiemy pod uwagę cały Beskid Żywiecki. Tu jedynie, jeśli chodzi o ekspozycję na Tatry powalczyć może jedynie Pilsko. A tak to na horyzoncie nie widzę, żadnego, godnego konkurenta. Babia wymiata! Babia Góra o każdej porze roku. O świcie, w połączeniu z dniem wolnym od pracy, weekendem przyciąga masę ludzi. No cóż tak już ma. Co z tym zrobisz? Nie marudź i weź to na klatę. Taka jest kolej rzeczy. Ktoś mi ostatnio powiedział, że to jedno z najlepszych zdjęć podkreślające specyfikę Babiej. Tam zawsze na górze jest duża grupa ludzi. Ciężko zrobić sobie samemu selfie na tle Babiej, żeby nie ująć kogoś w kadrze stojącego tuż obok, za lub w pobliżu. Po za tym jej szczyt jest bardzo rozległy i ma dużą przestrzeń. Podoba mi się minimalistyczny charakter tego zdjęcia. Ono pokazuje zachowanie oraz sylwetkę turystów, którzy przyjechali tu czasem po kilkaset kilometrów tylko dla tej jednej chwili. To charakterystyczne dla turystyki górskiej, która hartuje, motywuje, przyciąga jak magnes i sprawia, że ludzie wychodzą ze swojej ciepłej, zagrzanej strefy komfortu i przekraczają stereotypy i utarte przez lata granice. To uzależnia i jest jak efekt domino, gdzie doświadczając czegoś raz, chcemy więcej i więcej. Są też TATRY! To co mnie trochę zdziwiło to to, że ludzie 30-40 minut po wschodzie zaczęli się rozchodzić i większość z nich albo wracała tą samą trasą, albo schodzili zupełnie innym szlakiem. Miałem wrażenie, że pierwsze skrzypce zagrało tu słońce, a cała reszta wokół nie miała znaczenia. Halo, a Tatry? Czy ktoś nie zapomniał o czymś równie ważnym? My zmieniliśmy szybciutko lokalizację kierując uwagę na rozległą panoramę Tatr. Tam zrobiliśmy sobie krótką sesję zdjęciową. Na zdjęciach, które tu widzisz widok jest przepiękny i przejrzystość też niczego sobie. Ale na żywo, nie było już tak kolorowo. Wydawać by się mogło, że brak zachmurzenia, ani jednej chmurki na niebie, a widoczność – średnia. To wszystko za sprawą wysokiej temperatury, która sprawiła, że pojawiło się tego typu zamglenie. Za sprawą kilku suwaków w Lightroom-ie udało się podciągnąć ten obraz! To był wyjątkowo długi sezon zimowy co można zaobserwować patrząc na panoramę Tatr w drugiej połowie czerwca. Widocznie są spore ilości śniegu nawet w tych niższych partiach poniżej 2-tysięcy metrów. Idąc wyżej, w tym czasie trzeba było liczyć się z tym, że raki i czekan należy mieć jeszcze przy sobie. Tak to wyglądało mniej więcej bez żadnej ingerencji. Surowe zdjęcie, bez obróbki. Mimo, że jest pięknie to przyszła pora na powrót. Powoli schodzimy w dół. W międzyczasie robimy sobie jeszcze jeden krótki postój w rejonie Gówniaka. Cóż, serce mówi zostań, a rozum i ciało woła „schodź w dół – jak najszybciej do łóżka”. To co tak na prawdę zmusza nas, żeby kierować się w kierunku parkingu to upierdliwe muszki. No, jest ich tu niezliczona ilość. Nosz kurna…. To jest to co pamiętam, gdy byłem tu ostatni raz. Też latem. Może jesienią i zimą jest tu bardziej przyjaźnie? Szybki powrót No i wymarzony powrót do domu! Po nieprzespanej nocy każdy z nas rozsiadając się w aucie marzył o tym, żeby jak najszybciej znaleźć się w swoim łóżku. Szkoda, że teleportacja nie ma przełożenia w realnym świecie. To nie fikcja, ale prawdziwe życie, a my potrzebujemy snu. Dziewczyny po kilku kilometrach ucięły sobie zasłużoną drzemkę. Mateusz natomiast, który siedział z przodu, obok, jako pasażer działał niczym telefon, który padał i potrzebował kilku sekund, żeby nabrać siły na kolejne 15 sekund! 😉 Mimo szczerych chęci zmęczenie organizmu brało górę. Pewnie siedząc z boku spałbym jak suseł! Na szczęście wróciliśmy bezpiecznie po 1,5 h trasy. Jest 9:30, a my z uśmiechem na twarzy spuszczamy rolety w mieszkaniu. Zasłużyliśmy na jakieś trzy godziny snu. Można powiedzieć, że to dopiero początek dnia. Dla tych co dopiero wstali. A my spełnieni kładziemy się z czystym sumieniem, bo jeszcze prawie cała sobota przed nami. Dziękuję za ten trip w towarzystwie wspaniałych ludzi! Było na prawdę dobrze! Mam nadzieję, że nasza polecajka pokaże Ci jak na Babiej Górze wschodzi słońce…. 🙂